Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dom Crowley'ów (Chuck)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna -> Domy uczniów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chuck Crowley




Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

PostWysłany: Czw 23:02, 02 Maj 2013    Temat postu: Dom Crowley'ów (Chuck)

Weszłam do domu po zajęciach chóru i nie czekając, aż matka przyjdzie, żeby mnie przywitać, poszłam wziąć prysznic. Obejrzałam swoje ciało krytycznie przed lustrem i westchnęłam. Miałam wrażenie, że wciąż wyglądam grubiej. Umyłam się i ubrałam, po czym zeszłam na dole. Weszłam do kuchni i wzięłam jabłko, które zaczęłam powoli jeść. Odwróciłam się. Ku mojemu zaskoczeniu przy stole siedziała nie tylko moja mama ale też... mój ojciec. Na jego widok zakrztusiłam się jabłkiem. Nie widziałam do od ośmiu lat. Postarzał się, ale wciąż był przystojnym mężczyzną. Jak zwykle w drogim i dobrze skrojonym garniturze, dziwnie nie pasował do naszego obecnego domu. Westchnęłam na wspomnienie dawnego wygodnego życia.
- Co tu robisz? - chciałam, żeby zabrzmiało to ostro, ale nie umiałam być na niego zła. Minęło tyle lat. Byłam dzieckiem. Niewiele z tego co nam zrobił pamiętałam. - Po co do niego dzwoniłaś? Przecież ma nas w dupie, tak jak miał przez te osiem lat! - krzyknęłam na matkę.
- Caroline, nie mów tak o ojcu... - zaczęła, ale ojciec przerwał jej.
- Nie, ma rację. - odezwał się. - Nie było mnie w twoim życiu, ale teraz chcę to naprawić. Chciałbym zatrzymać się tu na jakiś czas. Poza tym muszę porozmawiać z twoim bratem o sprawach firmy.
No tak, jak mogłam myśleć, że chodzi o mnie. Mimo to cieszyłam się, że przyjechał. Stałam chwilę ze złą miną, po czym mimowolnie przytuliłam się do niego.
- Tęskniłam.
- Ja też, kochanie.
Usłyszałam, jak mama wychodzi z kuchni, trzaskając drzwiami.
- A więc, jesteś w chórze, drużynie pływackiej i cheerioskach? W dodatku śliczna i szczuplutka, cała mama. No, w młodości, zanim zaczęła okropnie tyć - zaśmiał się, ale widziałam, że przyglądał mi się uważnie. - Niczego bardziej nie żałuję niż tego, że pojechałaś z matką do Limy. Wiesz, że mogłaś zostać ze mną w Dublinie. Chodziłabyś do najlepszych szkół i...
- Przestań. To ty zostawiłeś nas, a nie my ciebie.
Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.
- No, w każdym razie, mama powiedziała mi o twoich... problemach. Posłuchaj, może to, hm, niezbyt wychowawcze, ale może te twoje sposoby nie są takie złe, co? W końcu jesteś zdrowa jak ryba, no i masz świetną figurę! No, dosyć dobrą. Zawsze może być lepiej, nie?! - uśmiechnął się. - Posłuchaj, rób co uważasz za słuszne. Jeśli chcesz osiągnąć sukces, to nigdy się nie uginaj i zawsze stawiaj na swoim. Nigdy nie zadowalaj się niczym poniżej ideału i nigdy nie zdradzaj wszystkich zasad sukcesu. Co nie?! - klepnął mnie w ramię, a ja patrzyłam an niego z niepewnym uśmiechem. - Haha. No, zobaczmy co tam mamy na kolację.
Byłam zdezorientowana jego monologiem, bo zahaczył chyba o wszystkie możliwe tematy. Podniosłam się z krzesła jego śladem.
- Aha, tylko pamiętaj, nie jedz za dużo, haha. - mrugnął do mnie i poszedł do jadalni. Odczekałam chwilę i poszłam za nim. Razem z nim wróciły pieniądze, ale wróciła też większa presja. Trzeba przecież zadowolić ojca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chuck Crowley dnia Czw 23:05, 02 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chuck Crowley




Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

PostWysłany: Czw 14:36, 23 Maj 2013    Temat postu:

Wróciłam do domu po zajęciach chóru. Przed szkoła nie widziałam się z rodzicami, a w czasie mojego pobytu w szpitalu nie chciałam ich odwiedzin. W związku z tym dziś zobaczę się z nimi po raz pierwszy od czasu, kiedy zasłabłam w trakcie rodzinnego obiadu.
Weszłam do przestronnego salonu - niedawno wyprowadziłyśmy się z mamą z naszego mieszkania, do wynajętego przez ojca domu. Większość pokojów stała pusta, w końcu była nas tylko piątka - z czego moi bracia rzadko kiedy bywali w domu - byli już na studiach.
Przy stole siedział ojciec, na kanapie z tyłu matka. Wzrok miała wbity w ziemię, a kiedy weszłam zauważyłam łzy w jej oczach. Wie, że ją oszukałam. Zastanawiałam się, czy ojciec powiedział jej, że o wszystkim wie. Pewnie nie. Przez te kilka dni mogłam unikać jej pełnego wyrzutu spojrzenia i zniesmaczonej miny ojca - ale teraz nie było ucieczki.
Mama poderwała się z kanapy i podbiegła do mnie, przytulając mnie. Usłyszałam jej szloch. "Jesteś taka nędzna" wyszeptała, łapiąc mnie za ramiona. Ściągnęłam usta z niezadowoleniem. Zauważyła to i widziałam, jak zmienia się wyraz jej twarzy.
- Jak mogłaś? Jak? - powoli się rozklejała. Zakryła usta dłonią. - Jesteś taka niewdzięczna. Taka niewdzięczna. - odwróciła głowę.
Ciężar tych słów spadł na mnie, spojrzałam na ojca. Wstał, z poważną miną. Podszedł do matki i objął ją.
- Matka ma rację. Wróciłem, kupiłem dom, wspieram cię, pozwalam ci wychodzić ze znajomymi i marnować czas, dopóki tylko masz dobre stopnie, a co ty robisz? - prychnął. Spojrzałam mu w oczy. Jak mógł tak kłamać?
- Robię to, o co mnie prosiłeś! Może powiesz mamie, co... - nagle poczułam rękę na moim policzku. Złapałam za niego, a ból powoli rozchodził się po ciele. Ojciec wciąż obejmował matkę, co znaczy...
- Idź stąd. Nie oskarżaj innych o swoje własne błędy. Nie tak cię wychowaliśmy. Dorośnij. - powiedziała.
Wciąż trzymają się za policzek, ze łzami w oczach spojrzałam na ojca. Jego mina nie wyrażała nic oprócz zawodu. Prawie sama uwierzyłam, że to nie on mnie w to wpędził.
- Chętnie. - rzuciłam, weszłam po schodach na górę i zamknęłam się w pokoju. Przez chwilę nie wiedziałam co robić. Kazałam samej sobie się uspokoić. Chwyciłam telefon i zaczęłam nową wiadomość, której adresatem była Lana.

Możemy pogadać? Potrzebuję pomocy.

Po namyśle wykasowałam wiadomość i napisałam:

Co powiesz na duet na chórze? Wyślę ci piosenkę! xo

Rzuciłam telefon pod łóżko i zaczęłam ćwiczyć. Tego chyba mi nie zabronią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chuck Crowley dnia Czw 14:38, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chuck Crowley




Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dublin

PostWysłany: Pią 22:41, 24 Maj 2013    Temat postu:

Fakt, że dziś nie było zajęć chóru dobił mnie jeszcze bardziej. W szkole jak zwykle wszystko szło dobrze, poza tym, że zasnęłam na francuskim. Od rana było mi zimno, więc musiałam zamienić strój cheerioski na coś cieplejszego. Nie obyło się bez krzyków Sue, ale jakoś wytrzymałam.
Przekręciłam klucz w zamku i wbiłam kod, który wyłączał alarm. Gdy tylko przeszłam przez próg, usłyszałam sygnał nowej wiadomości. Nadawcą była Marlene, cheerleaderka.

Słyszałaś, że jakieś laski pojechały dzisiaj do szpitala? Podobno jakaś psycholka chciała się zabić nożem, a druga wzięła narkotyki. Ktoś gadał, że miała je od Schuestera, który podobono próbował ją zgwałcić... LOL!~ xd

Znając ją i jej zdolność do przesady po prostu ktoś stracił przytomność. Nie przejęta, wrzuciłam telefon do torby. Kiedy uniosłam głowę, zobaczyłam, że stoi przede mną ojciec. Tym razem jego mina wyrażała skruchę, więc domyśliłam się, ze mama jest nieobecna.
Przepchnęłam się koło niego i weszłam do salonu. Poszedł za mną.
- Carol, chciałem cię przeprosić, po prostu chcę cię przygotować...
Udałam, że go nie słyszę, położyłam torbę na stole i zaczęłam w niej grzebać.
- Na prawdę, wiesz, że musisz być silna, kiedy ktoś cię o coś oskarża, ty...
Wciąż udawałam, że szukam czegoś w torbie. Tata chwycił mnie za ramię, kontynuując monolog. Strąciłam jego rękę i pod wpływem impulsu chwyciłam pilot i włączyłam wieżę. Z pierwszymi nutami odwróciłam się do ojca.

Lana Del Rey - Young And Beautiful
http://www.youtube.com/watch?v=o_1aF54DO60
Lana Del Rey - Video Games
http://www.youtube.com/watch?v=cE6wxDqdOV0

Podeszłam do niego, mając nadzieję, że zrozumie, co chcę mu przekazać tą piosenką.

Chuck:
I've seen the world
Done it all, had my cake now
Diamonds, brilliant, and Bel-Air now
Hot summer nights mid July
wskazałam na niego palcem
When you and I were forever wild
The crazy days, the city lights
pokazałam na siebie
The way you'd play with me like a child

podeszłam bliżej, z nadzieją, że naprawdę zrozumie to jako pytanie.

Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?
Will you still love me when I got nothing but my aching soul?
I know you will, I know you will
I know that you will
Will you still love me when I'm no longer beautiful?

w trakcie przerwy nabrałam powietrza, ale ku mojemu zdziwieniu, ojciec zaczął śpiewać.

Robert:
It's you, it's you, it's all for you
Everything I do
I tell you all the time
Heaven is a place on earth with you
Tell me all the things you wanna do

Chuck: nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu
I heard that you like the bad girls

Robert: uniósł brwi i również się uśmiechnął
Honey, is that true?
It's better than I ever even knew
They say that the world was built for two
Only worth living if somebody is loving you
Baby now you do

to było miłe, ale wciąż uważał, że potrzebuję jego opieki i rad na życie. nie to chciałam osiągnąć. wskazałam rękami na świat dookoła mnie.

Chuck:
I've seen the world, lit it up as my stage now
Channeling angels in, the new age now
Hot summer days, rock and roll
The way you'd play for me at your show
And all the ways I got to know

tata ujął moją twarz w dłonie i dumnym głosem zaśpiewał.

Robert:
Your pretty face and electric soul
It's you, it's you, it's all for you
Everything I do
I tell you all the time
Heaven is a place on earth with you
Tell me all the things you wanna do
I heard that you like the bad girls
Honey, is that true?
It's better than I ever even knew
They say that the world was built for two
Only worth living if somebody is loving you
Baby now you do

wyrwałam się z objęć. nie miałam ochoty na mamienie komplementami. tyłem do niego, znowu się oddaliłam. stojąc przy wieży odwróciłam się do niego.

Chuck:
Dear lord when I get to heaven
Please let me bring my man
When he comes tell me that you let him in
Father tell me if you can

Robert: wskazując na mnie
Oh that grace, oh that body
Oh that face makes me wanna party
He's my sun, he makes me shine like diamonds

Chuck: zirytowałam się. czy on wie, co chcę mu powiedzieć? szybko do niego podchodząc, wciąż pokazywałam na siebie.
Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?
Will you still love me when I got nothing but my aching soul?
I know you will, I know you will
I know that you will
Will you still love me when I'm no longer beautiful?
Will you still love me when I'm no longer beautiful?
Will you still love me when I'm not young and beautiful?

Z gniewną miną i ze łzami w oczach, praktycznie tuż przed jego twarzą, stałam tam, oczekując odpowiedzi. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
- Śpiewacie? - dało się słyszeć krzyk mamy w holu. Pojawiła się w drzwiach salonu - Widzę, że powoli przywracamy wszystkie tradycje. Tak jak kiedyś śpiewaliśmy i zmuszaliśmy cię do jedzenia, tak teraz też musimy.
Zignorowałam uwagę mamy i znów spojrzałam na tatę. Spodziewałam się ujrzeć maskę człowieka, który jest tak samo zawiedziony moją porażką jak inni, ale zamiast tego zobaczyłam w nich tatę.
- Wiedziałem o jej bulimii, ale nie powiedziałem nic, bo chciałem, żeby sama poradziła sobie z problemem i wyćwiczyła charakter. - powiedział bez ogródek, jakby recytował z kartki.
Stałam, patrząc na matkę w osłupieniu. Wzięła kilka głębokich wdechów, otworzyła szeroko oczy, po czym wysyczała.
- Wynoś się stąd.
Zapadła niezręczna cisza. Mama powtórzyła:
- Wynoś się. - a po chwili jeszcze raz. - Wyjdź!
Ojciec nie wiedział co zrobić, wiedział, że to była jego wina, ale...
- Cóż, teoretycznie to mój dom, więc...
- Świetnie, w takim razie to my wychodzimy. Jestem pewna, że Caroline nie chce mieszkać z takim popaprańcem jak ty. Chodź - wyciągnęła do mnie rękę.
Zanim pomyślałam, zrobiłam krok do tyłu, jakby ktoś chciał mi odebrać coś ważnego. Właściwie to była prawda - po tylu latach znowu chciano zabrać mi ojca.
Ból w oczach mojej matki był nie do zniesienia. Zauważyła ten pozornie nic nieznaczący gest. Chwyciła torbę, którą wcześniej upuściła.
- Brawo, córeczko. Brawo. Brawo - powtórzyła wielokrotnie, wychodząc z domu. Wsłuchiwałam się w jej kroki na podjeździe, a potem dźwięk załączanego silnika i odjeżdżającego auta. Stałam tak z otwartymi ustami wpatrzona w drzwi, dopóki nie przestałam słyszeć samochodu.
Co się wydarzyło w ciągu tej pół godziny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chuck Crowley dnia Pią 22:45, 24 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna -> Domy uczniów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin